Effatha!
Czy wierzysz… w siebie?
W moim otoczeniu jest sporo ludzi, których poczucie wartości jest, delikatnie mówiąc, na poziomie bardzo niskim. Siadają zawsze w Kościele w tylnych ławkach, nie wierzą w siebie. Tak sobie myślę, że w ich sercu jest choroba, choroba niedocenienia siebie i przekonania o tym, że nic nie znaczymy, że jesteśmy nikim. To postawa zamknięta, postawa która jest pożywką dla ranienia siebie i ludzi w okół. Sam byłem wychowany w domu, w którym moja mama bardzo w siebie nie wierzyła. Dziś wiem, że ta postawa miała na mnie wpływ, ta postawa mnie w dużej mierze raniła. Dlatego jeśli jesteś tym, który się zamyka – to pomyśl czy aby na pewno zamykasz się tylko Ty? Zresztą, co dziś Jezus wypowiada do głuchoniemego?
Effatha: Otwórz się
Dzisiejsza Ewangelia to opis uzdrowienia głuchoniemego, ale kiedy popatrzymy na nią w sposób nieco bardziej symboliczny to możemy dostrzec pewien wzór przychodzenia Boga do całej ludzkości. No bo ten człowiek, głuchoniemy w jakiś sposób może reprezentować ludzkość po grzechu pierworodnym. W Raju bowiem człowiek komunikował się z Bogiem bez przeszkód, bez barier. Grzech spowodował utratę tych umiejętności, utratę komunikacji. Tak samo bohater dzisiejszego uzdrowienia nie ma tej możliwości, ale Jezus przychodzi i uzdrawia go.
Effatha: Otwórz się – Bóg mówi
Niektórzy bibliści i teolodzy twierdzą iż naszą godność, piękność i cudowność możemy odkryć tylko i wyłącznie na jeden sposób. Kiedy powiem nam to Pan Bóg. Sami nie jesteśmy w stanie przemówić do siebie w taki sposób, aby zapragnąć zmiany. I sposób w jaki przemawia Bóg jest rozczulający. Zauważmy że głuchoniemy nie słyszał i nie mógł mówić, ale widział i czuł. Więc Jezus przemawia jego językiem. Dotyka śliną jego języka, przemówił dotykiem. Jest w tej scenie coś niezwykle intymnego, no bo Zbawiciel przekracza wszelkie bariery osobiste. I wydaje się ta scena do mnie mówić – że tylko w takiej intymności z Panem Bogiem, dokonuje się uzdrowienie i otwarcie.
Effatha: Powiedz świadectwo
Na Drodze Lwa ( www.drogalwa.pl ) – czyli trzydniowych warsztatach dla mężczyzn mówię swoje świadectwo. Intymne, bolesne, trudne. Odważyłem się powiedzieć podczas bodajże 6 edycji, że tak – chcę się podzielić czymś, o czym niewielu wiedziało. Samo to otwarcie się i poproszenie o głos było trudne. Pamiętam też, że nie wszyscy byli przekonani przez moją skrytość, że w ogóle mam czym się podzielić. Moje Effatha nie było łatwe, ale było potrzebne. Dziś myślę sobie, że nawet bardziej mi niż słuchaczom. Bo moje Effatha pokazało mi ponownie, co przeżyłem. Z jedną tylko różnicą, przeżywałem to w bezpiecznym środowisku. Pamiętam też, jak jeden z liderów wspólnoty powiedział mi wtedy “jesteś pięknym człowiekiem”. Dziś wierzę, że to Bóg przemówił w tych słowach. Nie po to abym się wywyższył, ale po to, abym się otworzył. A jakie jest Twoje Effatha?
Odpowiedzi