Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta.
J 6,26
W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta.
W czasach Jezusa ludzie szli za swoim mistrzem z różnych powodów, jedni rozpoznali w nim Syna Bożego i długo wyczekiwanego Mesjasza. Niektórzy szukali w Nim lekarza, cudotwórcy, a jeszcze inni, liczyli że Jezus jest tym, który zaspokoi ich wszystkie potrzeby. Część z Jego uczniów miała konkretne oczekiwania wobec tego, jak On – Mesjasz, powinien działać w świecie i ze zniecierpliwieniem czekali, aż ta ich wizja się spełni. Ja też postawiłem się dziś w tłumie ludzi, którzy przypłynęli do Kafarnaum żeby Go szukać. I kiedy z taką myślą zatrzymałem się nad dzisiejszą Ewangelią, zacząłem się zastanawiać jakie są moje motywacje, co mną kieruję, kiedy szukam Jezusa i chcę za Nim iść?
Dlaczego ja szukam Chrystusa?
W ramach odpowiedzi wypisałem kilka myśli, pierwszych które przyszły mi do głowy. I tak na mojej liście znalazły się następujące powody:
- Żeby stać się lepszym mężem i ojcem
- Żeby odkrywać i realizować swoje powołanie
- Żeby uczyć się jak bardziej kochać siebie i innych
- Bo widzę w Nim kogoś, kto z miłością zatroszczy się o mnie i moją rodzinę
- Bo doświadczyłem w życiu Jego łaski i chcę więcej
I kiedy tak spojrzałem na swoją listę, to pomyślałem, że wciąż czegoś mi tutaj brakuje.
Nie zrozumcie mnie źle, te odpowiedzi, które jako pierwsze przyszły mi do głowy zapewne są poprawne, dobre i bardzo eleganckie. Tylko pozostawiają w moim sercu pewien niedosyt, bo tylko “poprawne” odpowiedzi przestają mi dzisiaj wystarczać.
A może tu chodzi co coś zupełnie innego?
To pytanie z początku artykułu nie daje mi spokoju. Dlaczego…? Jaki jest głębszy cel mojego szukania Jezusa i kroczenia za Nim? Odpowiedź znalazłem wczytując się z uwagą w dzisiejszą Ewangelię, w której Jezus pomału, stopniowo schodzi coraz głębiej, żeby w końcu objawić mi tę tajemnicę, że to On jest chlebem życia, On jest odpowiedzią na moje potrzeby i celem, którego szukam. Na czym więc polegał mój problem? Może na ty, że moje pierwsze, intuicyjne odpowiedzi skupiły się na tym co ja mogę zyskać szukając Jezusa, czego mogę się od Niego nauczyć, co On może mi dać. I niezależnie od tego jak szczytne nie byłyby to cele, to zawsze jest to szukanie Go “po coś”. Dziś Jezus pokazuje mi, że mam Go szukać nie “po coś”, ale “dla kogoś”, a tak dokładniej to dla Niego samego, żeby być z Nim i trwać w tej relacji. Czy przy okazji będę się stawał lepszym mężem i ojcem? Czy doświadczę obfitości Jego łask odkrywając i realizując swoje powołanie? Zapewne tak, ale już nie to staje się dla mnie priorytetem, a jest obietnicą pięknych owoców relacji, którą chcę z Nim budować.
***
Dlatego myślę, że warto, żeby każdy z nas zadał sobie to pytanie “Dlaczego?”, zwłaszcza kiedy w tym poszukiwaniu Jezusa w twojej codzienności pojawia się rutyna lub zniechęcenie. Niby wszystko działa, bo przecież czytasz Słowo Boże, modlisz się, chodzisz na Eucharystię, ale z czasem to wszystko staje się, no właśnie, takie tylko “poprawne” i czujesz, że chcesz wejść w tę relację głębiej.
Dzięki @szymonw za inspirację na tę niedzielę! “…jest obietnicą pięknych owoców relacji, którą chcę z Nim budować” jakoś szczególnie do mnie trafiło dziś.