Złamać zasady dla… Jezusa?
Niedziela – 02.06.2024
W dzisiejszej Ewangelii usłyszeliśmy wyzwanie: “Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie uratować czy zabić?” Pytanie postawione przez Jezusa jest prowokacją wobec sztywnych zasad religijnych i norm społecznych tamtych czasów. Ale czy Jezus naprawdę pozwala łamać zasady? Co tak naprawdę ma na myśli?
W judaizmie szabat jest dniem świętym, przeznaczonym na odpoczynek i oddanie się Bogu. Prawa dotyczące szabatu były wtedy niezwykle surowo respektowane, a jakakolwiek praca była zakazana. To, co zrobił Jezus, było absolutnym złamaniem tego, co święte. Jednocześnie sytuacja, której jesteśmy świadkami, doskonale dotyka istoty tych przepisów.
Pytanie Jezusa jest z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika retoryczne, ale jednocześnie prowokacyjne. Jezus nie pyta tyle o interpretację prawa, ile o moralne fundamenty, na których prawo się opiera. Czy w imię świętości dnia można pozwolić na ludzkie cierpienie? Dlatego właśnie nasz mistrz stawia dobro drugiego człowieka ponad literalne przestrzeganie przepisów.
Ewangelię rozumiem, ale…
Kiedy piszę ten tekst i zastanawiam się nad tym, jak to jest u mnie, mam pewien zgrzyt. Oczywiście doskonale rozumiem głębię przekazu płynącego z dzisiejszego Słowa, ale jednocześnie… zacząłem zastanawiać się, jak to u mnie jest z tą niedzielą. Odkąd pamiętam, niedziela to dzień pełen napięcia. To dzień, w którym musi być czysto, musi być posprzątane. Ubiór do kościoła nienaganny, poranne wstawanie ukochanej mamy, aby ze wszystkim zdążyć, i nerwowe zapinanie koszuli taty, kiedy jesteśmy w “niedoczasie”. Tak właśnie pamiętam niedzielę. Wychodzimy “na styk” i szybkim krokiem udajemy się do kościoła. Właściwie do momentu, w którym nie przekroczymy progu świątyni, towarzyszy mi obraz pełen spięcia.
…w niedzielę wszystko musi być na TIP-TOP
No dobrze, sięgnąłem pamięcią wstecz, ale teraz czas przyjrzeć się temu nieco bardziej z bliska. Czas zajrzeć do własnej rodziny. I kiedy wydaje mi się, że to, co napisałem wcześniej, mnie nie dotyczy, po głębszym zastanowieniu się okazuje się, że jednak nie do końca. Jeszcze całkiem niedawno miałem z moją ukochaną żoną dyskusję na temat wieszania prania w niedzielę albo ewentualnego odkurzania. I nie, nie chodzi mi tu wcale o zasadę. Często posługuję w ramach służby liderskiej w mojej wspólnocie. Korzystamy z naszego wspólnego rodzinnego czasu tyle, ile tylko możemy się nim razem nacieszyć. To oznacza, że zdarza się nam odkładać obowiązki domowe lub przekładać. I wiedziałem to wszystko, a jednak dalej byłem uparty w tej kwestii jak osioł.
Nie zrozum mnie źle, nadal nie jestem zwolennikiem prac w niedzielę, szczególnie domowych. Nie trzymam się jednak już tak literalnie zasady “w niedzielę wszystko musi być na TIP-TOP”. Dlaczego? Bo dzięki temu pozwalam sobie na przeżywanie niedzieli w taki sposób, w jaki moja rodzina w tym konkretnym dniu tego potrzebuje. I uwierz mi, odkąd sobie na to pozwalam, zaczynam uśmiechać się na myśl o zbliżającej się niedzieli i wspólnym czasie w gronie rodzinnym. Nerwowy dreszczyk? Czasem się pojawia, żeby sprawdzić, czy nie potrafiłby mnie znów postawić w tryb odhaczania “świętości tego dnia”. Ja się jednak nie daję, mam nadzieję, że i Ty!
Odpowiedzi