Droga Krzyżowa Wspólnoty – Rzepczyno 2024
20-22.03.2024 nasza Wspólnota ( Droga Odważnych ) organizowała rekolekcje wielkopostne w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Rzepczynie. Zainspirowany tymi wydarzeniami oraz rozważaniami ks. Wojciecha Węgrzyniaka chciałbym bliżej się przyjrzeć temu wszystkiemu z perspektywy dzisiejszego dnia – Wielkiego Piątku. Zapraszam Cię drogi czytelniku, abyś wyruszył ze mną w tę niezwykłą i nietypową drogę. Chociaż…. może nie jest aż tak nietypowa jak mi się wydaje?
“Bohaterowie Drogi Krzyżowej”
W Drodze Krzyżowej, a właściwie pewnej jej interpretacji wezmą udział prawdziwi ludzie, z krwi i kości. A zatem pozwólcie mi ich przedstawić:
MOW Rzepczyno
- @adylewski ( Ksiądz Artur Dylewski ) – dyrektor ośrodka
- Wszyscy pracownicy ośrodka
- Wszyscy wychowankowie ośrodka
Wspólnota Drogi Odważnych
- @sleszczynski (Sławomir Leszczyński), @mmokrzycki (Michał Mokrzycki) – liderzy Wspólnoty, odpowiedzialni za organizację tych rekolekcji.
- @mpaczula (Michał Paczula), @jkopczynski (Jakub Kopczyński), @kjasniewicz (Kamil Jaśniewicz) – liderzy Wspólnoty
- @gwpawka (Grzegorz Wasilewski-Pawka), @dkruk (Dariusz Kruk), @jdzik (Jakub Dzik), @mgolen (Marcin Goleń), @skonopelko (Stefan Konopelko), @tjarkowski (Tomasz Jarkowski) oraz @iwan (Mateusz Iwanowski) – bracia ze Wspólnoty
Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany
Ta stacja dotyczy wychowanków ośrodka w Rzepczynie.
W Ogrójcu Jezus wyraża błaganie: “Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich…”. Mimo strachu przed śmiercią, Jezus akceptuje wolę Ojca. Jego skazanie nie wynika z decyzji Piłata, nie jest efektem żądania władz żydowskich czy gniewu tłumu – to decyzja Boga, mająca na celu zbawienie nas wszystkich.
Przekonany jestem, że w ośrodku wychowawczym każdy z wychowanków doświadcza tego uczucia skazania na swój własny, unikalny sposób. Większość chłopców, trafiających tam, w pewnym sensie “skazana jest na pobyt w ośrodku” z różnych przyczyn, często związanych z trudną sytuacją rodzinną. Wydaje mi się, że pierwsza stacja może być dla nich szczególnie bliska. Prawdopodobnie, przekraczając próg ośrodka, wielu z nich odczuwa pewien rodzaj przymusu. Wspólnota, którą tworzą, może być postrzegana jako ich krzyż. Jednakże, ta perspektywa wcale nie musi być negatywna. Nie powinniśmy obawiać się noszenia własnego krzyża, ponieważ to właśnie droga Chrystusa, mimo wszystkich trudności, przyniosła najwspanialsze owoce.
Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Ta stacja odnosi się także do wychowanków ośrodka.
Podobnie jak Jezus, który nie tylko został skazany na śmierć, ale również aktywnie przyjął krzyż, tak i wychowankowie ośrodka nie są pasywnie “skazani” na swoje przeznaczenie, lecz świadomie podejmują trud przyjmowania swojego krzyża.
To drugi krok, jaki chłopcy podejmują po przekroczeniu progu ośrodka. Starają się oni zaakceptować własny krzyż, naznaczony historią, którą niosą. Ta akceptacja to wewnętrzna zgoda na podążanie własną, niezwykłą drogą krzyżową. Aby ta droga miała głęboki sens, muszą w nią zaangażować całe swoje ciało i umysł. To oznacza fizyczne uczestnictwo w życiu ośrodka: branie udziału w zajęciach, spotkania, dialog oraz odwaga w przyznawaniu się do błędów. W każdym z tych młodych ludzi dostrzegłem gotowość do podążania wyznaczoną ścieżką. Podejmują oni wyzwanie noszenia niezwykłego krzyża, obciążonego własnymi problemami oraz wyzwaniami całej wspólnoty. I tak, z krzyżem na ramionach, ruszają w drogę, którą Bóg dla nich przygotował.
Stacja III – Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem
Kolejna stacja, która dotyczy wychowanków ośrodka.
Pierwszy upadek pod krzyżem jest bolesny, zwłaszcza że następuje tuż po jego przyjęciu. Jest to moment, gdy pełna waga obowiązku dopiero co została odczuwalna, podobnie jakby Jezus niespodziewanie zderzył się z ciężarem krzyża, nie przyzwyczajony do jego noszenia, nie znający jeszcze techniki radzenia sobie z tym ogromnym ciężarem drewna. To, jakby już na samym początku drogi został osądzony na niepowodzenie. Upadek boli tym bardziej, gdy świadomość drogi do celu jest tak bardzo odległa. Jednak Jezus podnosi się; jego droga krzyżowa nie kończy się na trzeciej stacji.
W ośrodku upadki chłopców są równie nagłe i częste. Wiążą się one z nieobecnością, oderwaniem od trudnej męskiej wspólnoty, ale także z bardziej znaczącymi problemami. Jeśli jest coś, czego nauczyłem się podczas pobytu w Rzepczynie, to tego, że ci chłopcy w głębi duszy nie pragną upadać; mają w sobie silną wolę życia. Upadają jednak, ponieważ upadek jest nieodłącznym elementem drogi krzyżowej. Ale celem upadku nie jest pozostanie na ziemi, lecz podjęcie dalszej wędrówki. I to właśnie piękno przesłania wędrowania, mimo wszystko, jest stale obecne w ośrodku.
Stacja IV – Jezus spotyka swoją Matkę
Ta stacja poświęcona jest dyrektorowi ośrodka.
W ludzkiej perspektywie Jezus nie ma bliskiej rodziny – Jego ojciec nie żyje, a towarzyszy Mu jedynie Matka. Ich spotkanie na tej drodze, zaraz po pierwszym upadku, musiało być dla Niego niezwykle ważne, stanowiąc wsparcie na początku Jego męki. Może w naszym życiu było za mało obecności matki. Chcielibyśmy, aby była z nami na każdym etapie naszej drogi. Trzy upadki, a tylko jedno spotkanie z Matką? Jednak ona była obecna, kiedy tylko było to potrzebne, pomagając swojemu synowi zrobić kolejny krok.
Wychowankowie ośrodka w Rzepczynie często pochodzą z trudnych środowisk rodzinnych. Brak ojca lub matki, nieuznanie przez nich, rodziny z problemami alkoholowymi czy przemocą – to realia wielu z nich. Kiedy jednak trafiają do Rzepczyna, spotykają kogoś tak ważnego jak Matka dla Jezusa podczas czwartej stacji drogi krzyżowej – jest nim ks. Artur Dylewski, dyrektor ośrodka. To on wspiera ich na początku drogi, pomaga po upadkach. Dzięki niemu wielu z nich po raz pierwszy doświadcza prawdziwej rodzicielskiej miłości. To on wspiera ich w trudnych decyzjach, towarzyszy im podczas prób wyjścia poza mury ośrodka, a kiedy przychodzi czas, pozwala im kroczyć dalej w dorosłość. Nieustające kroki naprzód, zawsze z jego wsparciem. Otwarte drzwi jego gabinetu niemal całą dobę przypominają mi: „Przyjdź, tutaj jesteś kochany. Przyjdź, i razem zróbmy ten pierwszy (i każdy kolejny) krok”.
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
Piąta stacja poświęcona jest pracownikom Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rzepczynie.
Szymon z Cyreny został zmuszony do pomocy Jezusowi w niesieniu krzyża. Choć początkowo był to przymus, jego wsparcie okazało się nieocenione i skuteczne – przymus, który przyniósł pozytywne skutki.
Podobnie pracownicy ośrodka są często “przymuszani” do wspierania swoich wychowanków, choć nie chodzi tu o bezpośredni nakaz od zarządu. To raczej przymus sytuacyjny, gdy stają przed wyzwaniem dotarcia do chłopców, którzy mimo potrzeby pomocy, nie zawsze są na nią otwarci. Obserwując pracę tych osób przez zaledwie trzy dni, mogłem zauważyć, jak wspaniale zgrany zespół tworzą. Zostali posłani do pracy, w której wielu nie chciałoby się znaleźć, ale oni nie odmawiają. W tych niecodziennych rozważaniach apeluję do pracowników ośrodka, aby działali nawet (a może szczególnie) wtedy, gdy nie widzą pełnego sensu swojej pracy, gdy czują zmęczenie czy brak motywacji. Niech spojrzą na postać Szymona i dostrzegą owoce jego działania. Dzięki Waszemu zaangażowaniu wychowankowie robią kroki naprzód, podobnie jak Jezus Chrystus, który na swojej drodze krzyżowej, dzięki pomocy Szymona, mógł liczyć już nie tylko na własne siły, ale także na wsparcie innych.
Stacja VI – Święta Weronika ociera twarz Jezusowi
Wracając do ks. Artura Dylewskiego, przywołujemy postać Świętej Weroniki.
Święta Weronika dokonała wyboru, którego nie podyktował żaden zewnętrzny przymus – jedynie przymus własnego serca. Według tradycji była to kobieta, którą Chrystus uzdrowił z dwunastoletniego krwotoku. Niezależnie jednak od jej historii, gest Weroniki, pełen życzliwości i dobroci, pozostawia trwały ślad w sercach ludzi do dnia dzisiejszego. Jej akt miłości jest nadal obecny i podziwiany, chociażby w wizerunku w Manopello.
Moje myśli przy tej stacji nieodmiennie kierują się ku Ojcu Arturowi. Jest on człowiekiem, który nie szczędzi sił, aby pomagać. Podczas rekolekcji, mimo trzeciego już nawrotu zapalenia oskrzeli i ogromnego osłabienia, nie ustępował ani na moment. Przez cały czas pobytu swoich wychowanków w ośrodku, ks. Dylewski oferuje im nieskończenie wiele gestów wsparcia, słów otuchy, które pozwalają odetchnąć z ulgą, oraz realnych działań pomocy. Jego zaangażowanie mogłoby zostać rozdzielone między wielu chrześcijan, a każdy z nich mógłby uznać się za osobę pełną poświęcenia i miłosierdzia. Przemyślenia na temat tego aktu życzliwości skierowanego do Jezusa przywodzą mi na myśl obraz tego kapłana, który nieustannie czeka, gotów pomóc kolejnej twarzy “zakurzonej” grzechem, słabością, złem i niesprawiedliwością świata.
Stacja VII – Jezus upada po raz drugi pod krzyżem
Ta stacja wraca znów do wychowanków ośrodka.
Ten upadek Jezusa wydaje się być sprzeczny z logiką – po wsparciu od Szymona, dodatkowej sile od spotkania z matką, a także życzliwości i wsparciu od Weroniki, ponownie upada. Dlaczego to się dzieje, zwłaszcza gdy wydawałoby się, że ma wszystko, czego potrzebuje, aby kontynuować? To moment, który wydaje się odbierać wszelką nadzieję na zmianę, a jednak jedyna droga wiedzie do przodu. Trzeba po prostu wstać i iść dalej.
Wychowankowie ośrodka w Rzepczynie również otrzymują ogrom wsparcia i pomocy. Mają szansę na nowe życie, na nową możliwość, na miejsce, gdzie są akceptowani i chciani. Mogłoby się wydawać, że od tego momentu może być już tylko lepiej. Jednak nawet w tych okolicznościach zdarzają się momenty słabości, w których ponownie upadają. To upadek w środku drogi, na którym tak wiele zależy, upadek, który zdaje się wyzywać ich, by nie tracili nadziei. Jak powiedział ks. Artur, nie ma innej drogi na Kalwarię. Słysząc o tych upadkach, porusza mnie, że pomimo wszystko, czeka na nich pomocna dłoń, gotowa powiedzieć: „Chłopaku, popełniłeś błąd, ale nadal chcemy ci pomóc”. Co więcej, porusza mnie odpowiedź wielu z tych młodych ludzi: „Proszę, pomóżcie”.
Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty
Ta stacja jest o nas – “rekolekcjonistach” z Drogi Odważnych.
Tak, jak nielogiczny był upadek stacji VII, tak logiczne jest zachowanie kobiet. Widzą cierpiącego mężczyznę, więc go opłakują. Jeśli ich serce rwał żal, to czemu miałyby się powstrzymywać? Jezus jednak w ciężarze swojego krzyża zauważa je i mówi “Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą i waszymi dziećmi!”.
Tak, to zdecydowanie stacja, która nas dotyczy. Kiedy przekraczamy co roku jako Wspólnota Drogi Odważnych progi ośrodka w Rzepczynie, to towarzyszy nam uczucie pewnego żalu, trwogi, miłosierdzia wobec tych chłopców, których przecież niejednokrotnie mocno doświadczyło życie. Bardzo łatwo nam się wtedy skupić na czyimś nieszczęściu. I tutaj dotyka mnie zdanie, które kiedyś przeczytałem “Czasem z miłości można chcieć pomóc innym, aby żyli, a z dnia na dzień umierać coraz bardziej. Nieraz pomoc innym jest ucieczką od siebie.”. Oczywiście, w żaden sposób nie sugeruję, ani nie twierdzę, aby ktokolwiek z naszej Wspólnoty musiał uciekać od swojego życia, aby pojawić się w tym miejscu. Chciałbym jednak, abyśmy wszyscy pamiętali o tym, żeby przede wszystkim zaglądać we własne serce i to tam szukać nawrócenia. A świat? Świat poradzi sobie dużo szybciej i bardziej, jeśli zaczniemy od samych siebie.
Stacja IX – Jezus upada po raz trzeci pod krzyżem
Przy tej stacji skupiamy się zarówno na wychowankach, jak i na ks. Arturze.
Ostatni, trzeci upadek Jezusa, dzieje się niesamowicie blisko celu. Dla tych, którzy byli w Jerozolimie i widzieli lokalizację IX stacji, wiadomo, że Golgota jest bardzo blisko.
Można by tę stację nazwać upadkiem nadziei. Czasami młodzi mężczyźni z ośrodka są już bardzo blisko „normalnego życia”, a mimo to, tuż przed osiągnięciem tego celu, ponownie upadają. Ten upadek może wydawać się ostatecznym werdyktem, że już nie będzie lepiej, że cała droga jest pozbawiona sensu. Podczas rekolekcji usłyszeliśmy wzruszającą historię chłopca o imieniu Oskar, wychowanka, który odszedł na przepustkę kilka dni przed osiągnięciem pełnoletności i którego życie tragicznie się zakończyło. To był w pewnym sensie upadek dla ks. Artura, moment, który mógł odebrać mu nadzieję na sens swojej misji, na zrozumienie tego, co robi dla tych chłopców. Jednak piękno tkwi w tym, że nawet z braku nadziei Bóg może wyprowadzić nowe powstanie, nową siłę do dalszego działania. Historia, o której mowa, wydarzyła się kilka lat temu, a ks. Artur nadal służy w tym samym miejscu, wyprowadzając kolejnych wychowanków na drogę do dorosłości, wyposażając ich w siłę i miłość. To owoc tamtych trudnych chwil, kiedy mógł powiedzieć „dość”, ale tego nie zrobił. Zamiast tego, podniósł się i kontynuował swoją misję.
Stacja X – Jezus z szat obnażony
Przy tej stacji spotkają się wychowankowie oraz Droga Odważnych.
Paradoks tej chwili polega na tym, że Jezus, który obdarzył świat pięknem stworzenia, zostaje pozbawiony swojej ludzkiej szaty. To poniżenie i procedury żołnierskie, widok, którego nikt wcześniej nie doświadczył, jest jednak nieodłącznym etapem drogi do zbawienia. Trudnym, lecz niezbędnym.
Jest drugi dzień rekolekcji, chwila po 22.00. Trwamy razem z chłopakami na Adoracji Najświętszego Sakramentu. Za chwilę szóstka mężczyzn z naszej wspólnoty będzie służyła gestem ojcostwa, podczas gdy reszta z nas będzie wspierać śpiewem i modlitwą. W geście tym zapraszamy wychowanków, aby przyszli i otrzymali przez autorytet ojcostwa (bo każdy z tych mężczyzn jest ojcem) błogosławieństwo od swojego Abba – tatusia w niebie. To wzruszający moment, w którym emocje często są na bardzo wysokim poziomie. To moment kiedy my, posługujący stoimy przed tymi młodymi chłopcami i chcemy ich przyjąć tacy, jacy jesteśmy. To moment, kiedy chłopcy mogą poczuć się przyjęci takimi, jacy są. Moment pewnego obnażenia, stanięcia w prawdzie i w miejscu swojego życia. Moment trudny, ale potrzebny.
Stacja XI – Jezus zostaje przybity do krzyża
Ta stacja skierowana jest do wszystkich związanych z MOW Rzepczyno.
Zastanówmy się, ile gwoździ było na świecie, kiedy Jezus został przybity do krzyża. Wystarczyły zaledwie trzy. Trzy gwoździe, które przebiły Jego ręce i nogi, były źródłem największego bólu, ale także stały się bezpośrednimi świadkami Jego zbawienia i odkupienia.
Jakie gwoździe codziennie krzyżują życie każdego zaangażowanego w pracę, w ośrodek w Rzepczynie? Czy są to wyzwania finansowe, takie jak brak dotacji? A może trudne relacje między pracownikami, trudni wychowankowie, ich bolesne historie? Być może są to przeszkody zewnętrzne, takie jak polityka rządowa czy system edukacyjny, albo nawet osobiste walki o zdrowie, które mogą być zaniedbane. Każda historia jest unikalna i niesie ze sobą różne „gwoździe” do pokonania. Dla Jezusa gwoździe nie stanowiły końca drogi – mimo bólu i dosłownego przybicia do krzyża, były one nieodłączną częścią Jego misji, drogi do Zmartwychwstania. Jakie zatem są Twoje gwoździe? Może masz ich więcej niż trzy. Kluczowe jest to, jak się z nimi mierzymy i jak przekuwamy te wyzwania w kroki na drodze do naszego własnego, choć może mniej dosłownego, zmartwychwstania i odkupienia.
Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu
Ta stacja jest o wychowankach ośrodka w Rzepczynie.
Śmierć Jezusa na krzyżu była ofiarą nie dla Siebie, ale dla nas wszystkich – dla Ciebie, dla mnie, dla każdego z nas. Nie ponosił kary za swoje grzechy, bo był bez skazy; złożył życie za grzechy świata, w tym Twoje. Zrobił to, abyśmy mogli otrzymać szansę na nowe życie, życie wolne od ciężaru win, które nas przytłaczają.
Wychowankowie ośrodka w Rzepczynie, w pewnym sensie, również doświadczają ukrzyżowania – w ich własnych umysłach. Tam rozgrywa się najcięższa bitwa o ich przyszłość. Mogą czuć, że dla świata są bezwartościowi, co, patrząc na trudności, które przeszli, może wydawać się zrozumiałe. Ale ja doświadczyłem czegoś innego – ich drobnych gestów życzliwości, które mówią więcej niż tysiąc słów. To chłopak, który pierwszego dnia zaprosił mnie do swojego stołu, kiedy nie wiedziałem, gdzie usiąść. To preferencyjne traktowanie nas, gości, przy wspólnych posiłkach. To przybijanie piątek na korytarzu. Wszystkie te gesty były szczere i pokazały, że nawet w trudnych okolicznościach można służyć innym małymi, ale jakże ważnymi uczynkami. Myślę, że świat naprawdę byłby dużo lepszym miejscem, gdyby każdy z nas potrafił w swojej codzienności służyć innym takimi małymi i potrzebnymi gestami. A chłopcy Ci robili to, mimo iż są w pewien sposób “ukrzyżowani”. Cierpienie w tym miejscu nabiera sensu w małych gestach i drobnych uczynkach.
Stacja XIII – Ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża
Tutaj znów zatrzymamy się przy chłopakach z ośrodka.
Scena z Betlejem, gdzie Maryja przytula nowonarodzonego Jezusa, znajduje swój daleko idący wydźwięk na koniec Jego ziemskiej drogi. Teraz, po trzydziestu kilku latach, Maryja ponownie obejmuje swoje dziecko. Różnica polega na tym, że tym razem jest to Jej martwy Syn, który oddał życie, aby inni mogli żyć. Dla Maryi jednak to nie była przeszkoda; przytulała Go, ponieważ był to Jej ukochany Syn.
Podobny moment pojawia się w życiu chłopców z ośrodka wychowawczego, kiedy to zdejmowani są z krzyża swojej życiowej historii. To chwile, gdy mają okazję do spowiedzi, do której mogą przystąpić w każdej chwili. Szczególnie wzruszający dla mnie był moment adoracji, kiedy wielu z tych młodych ludzi wyraziło pragnienie ponownego zjednoczenia z Bogiem, nawet jeśli miałoby to trwać tylko chwilę. Choć byli jakby umarli na duszy, w ich sercach wciąż tliło się pragnienie życia. Jezus przygarnia tych chłopców, kocha ich coraz mocniej każdego dnia, niezależnie od tego, ile w nich jest życia, ile nadziei. To przypomnienie, że każdy moment nawrócenia, każdy gest powrotu do Boga, bez względu na to, jak krótki czy pozornie nieznaczący by nie był, jest chwilą pełną miłości i akceptacji. Tak jak Maryja nie odwracała się od swojego Syna, nawet w chwili największego bólu, tak i Bóg nie odwraca się od nas, bez względu na to, ile razy upadamy.
Stacja XIV – Ciało Jezusa zostaje złożone w grobie
Ta kolejna stacja jest znów o nas – “rekolekcjonistach” z Drogi Odważnych.
To rzeczywiście intrygujące, że to nie Jan, będący bliskim uczniem i znanym arcykapłanom, podjął się pochowania Jezusa, a zadanie to przypadło Nikodemowi i Józefowi z Arymatei, postaciom mniej obecnym w narracji ewangelicznej. Pytanie, gdzie byli inni uczniowie w tym kluczowym momencie, otwiera pole do refleksji na temat roli, jaką w naszym życiu mogą pełnić osoby, które niespodziewanie pojawiają się, aby wesprzeć nas w najtrudniejszych chwilach.
Tak jak w biblijnej historii pojawiają się ludzie gotowi działać wtedy, gdy najbardziej potrzebujemy pomocy, nawet jeśli nie są to osoby z naszego najbliższego otoczenia, tak w życiu wychowanków ośrodka w Rzepczynie można dostrzec podobieństwo. Może budzić to złość i frustrację, że w krytycznych momentach brakuje rodziny, najbliższych, tych, od których naturalnie oczekiwalibyśmy wsparcia. Te uczucia były obecne także wśród nas, uczestników Drogi Odważnych, patrzących na tę sytuację. Jednakże, ta sytuacja uczy nas także cennej lekcji o Bożej trosce, która objawia się poprzez obecność tych, którzy gotowi są zająć miejsce bliskich, kiedy ich zabraknie. Chociaż w życiu wychowanków może brakować rodziny, to Bóg zatroszczył się o nich poprzez innych ludzi, gotowych poświęcić swój czas, miłość i zasoby, by otoczyć ich opieką. To przypomnienie, że w Bożym planie nikt nie jest sam, a pomoc może przyjść z najmniej oczekiwanych stron.
Stacja XV – Jezus Zmartwychwstał!
Kończąc nawiązujemy znów do chłopaków.
Droga krzyżowa w Jerozolimie kończy się stacją zmartwychwstania. Franciszkanie nawet w Wielki Piątek przeszedłszy XIV stację mówią “Stacja piętnasta, Jezus żyje!”
Tę stację kieruję do Ciebie – przypomnienie, że Ty również możesz żyć i zmartwychwstać, niezależnie od tego, jak ciężki jest Twój krzyż, jak głęboka wydaje się Twoja dolina cierpienia. Wśród chłopców z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rzepczynie są ci, którzy przeszli swoją drogę krzyżową, odnaleźli siłę do zmiany i teraz – żyją pełnią życia. Ich historie są świadectwem, że przemiana jest możliwa, że nadzieja jest zawsze obecna, a zmartwychwstanie dotyczy nas wszystkich.
Pamiętajmy o tych, którzy opuścili mury ośrodka, założyli rodziny, odnaleźli swoje miejsce w społeczeństwie i teraz dzielą się swoim życiem z innymi. To, że od czasu do czasu wracają do miejsca, które było świadkiem ich trudów, świadczy o sile i odwadze, jaką znaleźli, aby stawić czoła przeszłości i świętować życie, które przed nimi.
Zmartwychwstanie Jezusa jest przypomnieniem, że dla każdego z nas może nadejść nowy dzień, nowe życie pełne światła, miłości i pokoju.
Na rekolekcjach podjęliśmy za przewodnictwem Sławka Leszczyńskiego i Michała Mokrzyckiego temat nawyków. Przez 3 dni chcieliśmy zaszczepić w chłopakach chęć do zmiany. Poniżej możecie zobaczyć parę zdjęć z tego czasu.
Przeszedłem właśnie Drogę Krzyżową, korzystając z Twoich rozważań Michale, jestem za nie bardzo wdzięczny. Dziękuję za podzielenie się tym wszystkim ♡