Być dobrym o własnych siłach – czy to możliwe

Być dobrym o własnych siłach

“Pan Wilk i spółka” to nie tylko dobra rozrywka, ale też możliwość zastanowienia się nad decyzjami i zmianą w życiu.

Do kina wybrałem się z moim siostrzeńcem w ramach prezentu z okazji I komunii świętej. Wśród opinii o “Panu Wilku i spółce. Bad Guys” pojawiła się i taka, że humor jest tam typowo dziecięcy. Spodziewałem się zatem półtoragodzinnego ziewania i patrzenia na zegarek. Na szczęście w ogóle się to nie sprawdziło! Obydwaj, mimo osiemnastu lat różnicy, oglądaliśmy go urzeczeni.

Pan Wilk jest z gruntu zły

Ten animowany film opowiada o perypetiach piątki kryminalistów: tytułowego Pana Wilka, Rekina, Piranii, Tarantuli i Węża. To doświadczeni złoczyńcy, rabusie i włamywacze, których mottem życiowym jest zdanie: “Albo źle, albo wcale”. Żyją i działają w mieście, w którym są jedynymi inteligentnymi zwierzętami, wszyscy pozostali mieszkańcy to normalni ludzie. No, poza gubernator, która jest lisem i bogatym filantropem, który jest świnką morską. Od razu widać, że te postacie reprezentują sobą pewne charakterystyczne cechy. Banda rabusiów jest po prostu z natury zła: czy istnieją groźniejsze i bardziej przerażające zwierzęta niż wilk, wąż, tarantula (na sam dźwięk tej nazwy mam dreszcze), rekin i pirania? I czy nie ma niewinniejszej istotki niż świnka morska. To, czy postacie zachowają się, jak w klasycznej bajce, to jednak inna sprawa.

Ziarenko dobra

Ekipa Pana Wilka ponosi porażkę. Zostają złapani na gorącym uczynku i grozi im surowa kara. Przerażeni już samym ich widokiem ludzie chcą tylko jednego: odsunięcia ich od społeczeństwa. Jednak do akcji wkracza tu profesor Marmolada, świnka morska żyjący dewizą, że w każdym jest ziarenko dobra, które musi tylko zakiełkować. Podejmuje się on trudnego, niemal niemożliwego zadania: udowodnić ludziom, że Pan Wilk i jego szajka mogą się stać autentycznie dobrzy. Na ten pomysł przystaje pani gubernator Diane Foxington, która jest lisem niedziałającym jednak według lisiego charakteru. 

Mogę zrobić to, co chcę

Dość fabuły, nie chcę już jej więcej spojlerować a skupić się na czymś ważniejszym. 

W klasycznej bajce, gdy pojawiały się w niej zwierzęta, reprezentowały sobą niezmienne cechy: sowa uosabiała mądrość, osioł upór, a zajączek lękliwość. Wypływało to z ich natury, pozostawało niezmienne i umożliwiało łatwą ocenę, kto jest dobry i należy go naśladować, a kto jest zły i trzeba go unikać. Dobre lub nikczemne zachowanie było wynikiem prostego: “bo on już taki jest”. 

“Pan Wilk i spółka” początkowo snuje swoją historię zgodnie z tym bajkowym paradygmatem. Przerażające zwierzęta wzbudzają strach wśród ludzi, bo… po prostu takie są! I jak same stwierdzają, jedyne w czym są dobre, to czynienie zła. Przełamanie stereotypu następuje, gdy spotykamy panią gubernator – uczciwego i szlachetnego lisa. Przecież każdy ma wolną wolę i mimo trudnej przeszłości może wybrać inny sposób działania. Zły może zacząć działać dobrze, a dobry – źle.

Dwie herezje

Kiedy oglądałem perypetie bohaterów, od razu przyszło mi do głowy pytanie: czy człowiek może sam, o własnym siłach i tylko za pomocą woli zmienić się, przekroczyć swoje nikczemne skłonności i ze złego stać się dobrym? Z własnego doświadczenia wiem, że to niemal niewykonalne, a dobre plany i zamiary zwykle upadają po kilkudniowym sukcesie. W historii Kościoła pojawił się człowiek o imieniu Pelagiusz, który twierdził, że człowiek nie potrzebuje łaski do zbawienia i może wyzbyć się grzechu tylko o własnych siłach. Brzmi ciekawie? Wszystko w moich rękach!

Kościół stanowczo wystąpił przeciw poglądom Pelagiusza jasno stwierdzając, że łaska Boża jest konieczna do zbawienia. Że człowiek sam, o własnych siłach, nie jest zdolny wyzwolić się z grzechu.

W filmie “Pan Wilk i spółka” prawdziwa zmiana bohaterów nastąpi tylko dzięki drugiej osobie. Przy aktywnej współpracy może dokonać się coś niezwykłego – przemiana, którą możemy nazwać nawróceniem. To samo dokonuje się w naszym życiu wiary: do zbawienia konieczna jest dla nas łaska, a to nie jest jakaś rzecz, czy energia, ale to osoba – Jezus Chrystus. I to On gra w tej przemianie pierwsze skrzypce.

“Pan Wilk i Spółka” to przyjemna rozrywka tak dla dziecka, jak i dla nieco starszego, i to nie tylko przez piękne wykonanie, wciągającą akcję, ale też przez to, że można z niej wyciągnąć coś więcej: nie jesteś skazany na swoje złe skłonności, przeszłość i wady nie determinują Cię i choć sam nie jesteś w stanie się z nich wyzwolić, jest Ktoś, kto poda ci pomocną dłoń. Ważne, by podjąć dobrą decyzję przyjęcia tej pomocy.

Artykuły o podobnej tematyce

Wszyscy święci balują w niebie…

Wszyscy święci balują w niebie
Złoty sypie się kurz
A ja włóczę się znów bez ciebie
I do piekła mam tuż
(Refren znanej piosenki Budki Suflera autorstwa Romuald Ryszard LIpki i Andrzeja Mogielnickiego)

Bohater piosenki przeżywa trudną sytuację wynikającą ze straty. Zestawia bal świętych z własnym życiem, które zmierza w odwrotnym kierunku: „A ja włóczę się znów bez ciebie i do piekła mam tuż”. Strata kogoś bliskiego to dla nas zawsze trudne doświadczenie, ale to od nas zależy czy to doświadczenie przybliży nas do Nieba, czy pociągnie w dół.

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nadchodzące wydarzenia