Zagadnienie 1, Temat 2
W trakcie

Jedyna w dziejach – Matka naszego Mistrza (Ekwipunek)

Redakcja 27 lipca 2024
Zagadnienie postęp
0% Ukończony

Zapoznaj się z tekstem przygotowanym przez o. Jacka Salija OP. Całość dostępna także w wersji audio:

Zaloguj się, aby mieć dostęp. Zaloguj się

Przypomina mi się słynne zdanie biskupa Ambrożego, wielkiego czciciela Matki Najświętszej w Kościele starożytnym. Zdanie to, napisane w roku ok. 381, brzmi następująco: „Maryja była świątynią Boga, nie Bogiem świątyni. Toteż jedynie Temu należy oddawać cześć boską, kto w tej Świątyni działał”.


Minęło już tysiąc sześćset lat od czasu, kiedy Ambroży wypełnił w Kościele posługę nauczyciela wiary, a o Matce Bożej Kościół wciąż naucza tego samego: że czcimy Ją, ażeby uwielbić Boga za to, że tak niepojętych darów udzielił człowiekowi, zaś w Niej samej dostrzegamy Służebnicę Pańską, nawołującą nas do tego, abyśmy wypełniali wszystko, co mówi Jej Syn (por. Łk 1,48n; J 2,5).

„Błogosławiona jesteś między niewiastami!”

Niezwykłe treści kryją w sobie te pozornie proste słowa, jakie Elżbieta wypowiedziała do Maryi (Łk 1,42). Dwukrotnie były już one wypowiedziane w Starym Testamencie, oba razy w niezwykle znamiennych okolicznościach. Mianowicie w jednym i drugim przypadku tymi słowami uczczone zostały kobiety, które miały odwagę z narażeniem własnego życia zabić wodza śmiertelnie zagrażających ludowi Bożemu wojsk nieprzyjacielskich.

Po raz pierwszy na słowa te zasłużyła dzielna Jael, która zwabiła do swojego namiotu Siserę, wodza wojsk kananejskich, a kiedy ten zasnął, zmiażdżyła mu głowę palem od namiotu. Drugi raz na podobne słowa zasłużyła sobie dzielna Judyta. Oblężone przez nieprzyjaciół miasto już padało z wycieńczenia i wszyscy utracili nadzieję na jego ocalenie. Wtedy Judyta uzbroiła się wiarą w moc Bożą. Udało się jej dotrzeć do wodza wojsk nieprzyjacielskich, Holofernesa, i wróciła do miasta z jego głową w worku.

Po raz trzeci te słowa – błogosławiona jesteś między niewiastami – wypowiedziane zostały właśnie do Maryi. Mimo woli nasuwa się pytanie: Gdzież ten wódz nieprzyjaciół, przed którym obroniła nas Maryja, skoro Elżbieta błogosławi Ją tymi samymi słowami, na które zasłużyła Jael i Judyta?

Otóż Maryję Bóg powołał do walki już nie z jakimś tam Siserą czy Holofernesem. Maryję Bóg postawił przeciwko temu naszemu nieprzyjacielowi, który doprowadził do grzechu naszych prarodziców. To właśnie o Niej mówi proroctwo, jakie znajduje się niemal na samym początku Pisma Świętego, w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju, proroctwo wypowiedziane przeciwko szatanowi: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje, a Potomstwo Jej: Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).

Wywyższenie Maryi

Warto przypomnieć, że również sam Pan Jezus wskazał na swoją Matkę, że to właśnie Ona jest tą Niewiastą, która została obiecana nam zaraz po upadku naszych prarodziców. Była nie tylko jedynym człowiekiem, towarzyszącym Jezusowi przez cały Jego historyczny pobyt na tej ziemi. Została ponadto wybrana i przeznaczona na najszczególniejszą współpracowniczkę dokonanego przez Niego dzieła odkupienia. W sensie najdosłowniejszym była Ona tą Niewiastą, której Potomek zmiażdżył łeb Smokowi.

Przywołajmy jeszcze wyśpiewany przez Nią w domu Zachariasza i Elżbiety hymn Magnificat. Maryja aż dwa razy mówi tam o swoim wywyższeniu: „Bo wejrzał Pan na uniżenie swojej służebnicy”. I nieco dalej: „Okazał moc swego ramienia. (…) strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych”. Otóż wszystko, co dotyczy Maryi, jest jedyne w swoim rodzaju. Ona jest jedyną spośród miliardów ludzi, którą Bóg wybrał na matkę swojego Syna. I tylko w stosunku do jednej jedynej Maryi pospolity wyraz „niewiasta” jest imieniem własnym.

Jedyne w swoim rodzaju jest również jej wywyższenie. Ona jest absolutnie pierwszą spośród odkupionych. Nawet najwięksi święci dopiero czekają na wskrzeszenie i uwielbienie swoich ciał. Maryja już teraz w pełni uczestniczy w zmartwychwstaniu swojego Syna Jezusa Chrystusa. Już teraz również jej ciało jest przebóstwione. Bo nie godziło się, ażeby to ciało, z którego urodził się Syn Boży, doznało poniżenia, jakie jest skutkiem naszej grzeszności. Jej wywyższenie jest znakiem, że nas wszystkich Bóg szczególnie umiłował. Jest ono także gwarancją, że my wszyscy dostąpimy kiedyś takiego wywyższenia, jakiego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie może ogarnąć” (1 Kor 2,9).

Maryja pod krzyżem

Maryja była doskonale zjednoczona ze swoim ukrzyżowanym Synem. Syn Boży i Jego Matka byli jakby „dwoje w jednym ciele”, Ona była poniekąd Jego własnym ciałem. Tradycyjna pobożność pasyjna nigdy nie miała co do tego wątpliwości. Niekiedy można się nawet spotkać z twierdzeniem, że podobnie jak Ojciec i Syn są jednym Bogiem, tak Syn i Matka byli na Kalwarii jednym ciałem.

Liturgiczna modlitwa na dzień Matki Bożej Bolesnej wyraża prośbę, żeby Kościół mógł wraz z Matką Cierpiącą uczestniczyć w męce Chrystusa i w ten sposób zasłużył sobie na udział w Jego zmartwychwstaniu. Również takie wezwanie wyraża wola Ukrzyżowanego, aby Jan – jeden z tych, których spodobało się Bogu uczynić fundamentem swojego Kościoła – wziął Ją za Matkę i był Jej synem (J 19,26n).

Jak widzimy, obraz Matki Bolesnej w pobożności katolickiej nie ma nic wspólnego z sentymentalnym obrazem płaczki, bezsilnie patrzącej na tragedię swojego Syna. Maryja dokonała wówczas wielkiej duchowej pracy współuczestnictwa w cierpieniach swojego Syna, Odkupiciela wszystkich. A ponieważ do uczestnictwa w cierpieniach Chrystusa powołany jest cały Kościół i każdy wierzący poszczególnie, Matka Bolesna jest tutaj dla nas niedościgłym wzorem.

Jedna na wiele miliardów

Pomyślmy: skoro Syn Boży naprawdę stał się jednym z nas, to Maryja jest absolutnie jedynym człowiekiem ze wszystkich pokoleń ludzkości, której powołaniem życiowym było macierzyństwo wobec Syna Bożego. Wiele ludzkich pokoleń przeszło już przez naszą ziemię. Nie wiemy, ile jeszcze pokoleń będzie na niej żyło. Na pewno są to miliardy, miliardy ludzi. Otóż wśród tych wielu miliardów ludzi nie było i nie będzie nikogo, kto miałby powołanie równie wzniosłe jak Maryja. 

Oczywiście, ona urodziła naszego Pana w Jego człowieczeństwie, ale urodziła przecież Syna Bożego – Syn Boży i Syn Maryi jest tą samą Osobą. Tysiące i miliony ludzi znalazło w Jezusie swoje Wszystko i związało się z Nim najmocniejszą miłością, ale matką Mu była tylko Ona jedna. Dlatego tak serdecznie ją kochamy i z takim przekonaniem ją czcimy.

O. Jacek Salij OP


Autor jest dominikaninem, profesorem nauk teologicznych, pisarzem, publicystą.

– – – 

W materiałach dodatkowych znajdziesz Bracie fragment Soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele “Lumen Gentium” dotyczący kultu maryjnego wraz z komentarzem autora dzisiejszego ekwipunku.

Soborowa Konstytucja dogmatyczna o Kościele (KK) podaje dwie formuły, w jakim sensie Maryja jest pierwowzorem Kościoła. 

Po pierwsze, „Bogurodzica jest pierwowzorem Kościoła w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem” (KK 63). Po wtóre, przez swoje dziewicze macierzyństwo: „w tajemnicy bowiem Kościoła, który również sam słusznie nazywany jest matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja przodowała najdoskonalej i osobliwie, stając się wzorem dziewicy i zarazem matki” (tamże).

Obie formuły doskonale z sobą harmonizują. Bo z jednej strony: Jeżeli życiowe powołanie Maryi wyczerpywało się w Jej dziewiczym macierzyństwie, to spełniała je ona w doskonałej wierze i miłości. Przecież była ona Matką Pana nie tylko w sensie biologicznym, psychicznym i społecznym, ale całoosobowo i najgłębiej jak to się da pomyśleć. Z drugiej strony: Każda wiara i miłość, jaka ma miejsce w Kościele, intensyfikuje macierzyńską posługę Kościoła. Wiara i miłość poszczególnych członków uzdalnia bowiem cały Kościół do tego, że rodzi on dziewiczo (bo z Ducha Świętego) coraz to nowych członków i troszczy się o podtrzymanie w nich życia Bożego.

Być Matką Odkupiciela to najgłębszy sposób ludzkiego uczestnictwa w dziele odkupienia. Warto to sobie uprzytomnić, jeśli chce się należycie docenić tę okoliczność, że do macierzyńskiej posługi wobec Chrystusa rodzącego się i żyjącego w duszach ludzkich powołany jest cały Kościół, wszyscy wierzący. Owocnej lektury!

o. Jacek Salij OP

Lumen Gentium - fragmenty