Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco

Osobno?

Wakacje kojarzą mi się z budowaniem relacji, z zacieśnianiem więzi – kiedyś z rówieśnikami, na studiach z przyjaciółmi, teraz przede wszystkim z rodziną. Wielokrotnie jest to czas wspólnych podróży, zdobywania nowych doświadczeń, rozwijania swoich talentów i pasji, na które w codzienności nie mamy czasu. Jednak kilkukrotnie w swoim życiu wyjeżdżałem samotnie, by wędrować po górach, spacerować po lesie, spędzić trochę czasu sam ze sobą. I właśnie do pobycia w odosobnieniu zachęca dziś Jezus swoich uczniów, którzy dopiero co wrócili z misji głoszenia Dobrej Nowiny. Wysyła ich na pustkowie, bo sam ma doświadczenie, że dopiero tam można spotkać Ojca i pobyć w Jego obecności. W taki sposób przygotowywał się do swojej publicznej działalności – po chrzcie w Jordanie poszedł na pustynię, by przebywać tam czterdzieści dni, modlić się i trwać w obecności Ojca. Podobnie było z narodem wybranym – droga do ziemi obiecanej zaczęła się od wędrówki przez pustynię po ucieczce z Egiptu. Powiązanie czasu odosobnienia z czasem spędzanym z Bogiem przypomina mi o pięciodniowych rekolekcjach ignacjańskich w milczeniu. Dla mnie był to niezwykły czas doświadczania bliskości Boga i Jego miłości. Po prawie roku od rekolekcji widzę, że mi tego brakuje. Uświadamiam sobie, że spotkanie z Bogiem, by dotykało mojego serca, nie może być w biegu, nie może być „przy okazji”. Pomimo, że wiem, że „Bóg przychodzi w ciszy” to dziś Jezus stawia przede mną pytanie – czy na tą ciszę pozwalam, czy dbam, by ona była w moim życiu?

Odpoczynek czy lenistwo?

W świecie pędzącym do przodu, wymagającym nieustannego bycia na najwyższych obrotach tak w pracy jak i w domu trudno o chwilę odpoczynku, a tym bardziej ciszy. Głównym powodem oczywiście są codzienne obowiązki wypełniające każdą dobę, jednak niemałe znaczenie ma wewnętrzne nastawienie. Czy czasem nie obawiamy się, że pozwalając sobie na odpoczynek, chwilę przerwy, wyciszenie, nie zostaniemy posądzeni o zaniedbania, o lenistwo? Nawet jeśli nie słyszymy wprost takich zarzutów od nikogo to niekiedy pojawiają się one w głowie. Tymczasem Jezus wzywa dziś do równowagi i przypomina – jest czas na pracę (sam wysyłał uczniów, by głosili ewangelię i doświadczali trudów drogi) i jest czas na odpoczynek. Czasami granica między odpoczynkiem a lenistwem wydaje się cienka, ale ona przebiega przede wszystkim w nas samych i tym, jak korzystamy z czasu jaki mamy w samotności. Czy będą to godziny spędzane na scrollowaniu social mediów, oglądaniu telewizji, filmów, seriali? Czy zamiast tego pozwolisz swojemu ciału doświadczyć pozycji innej niż siedząca obcując z naturą, a przy okazji „przewietrzysz” głowę? Czy może mając możliwość spędzenia pół godziny w samotności wybierzesz medytację, modlitwę, refleksję nad relacją ze Stwórcą? A kiedy wydaje się, że nie ma takiej możliwości, bo obowiązków jest po prostu za dużo, warto samemu sobie zadać pytanie – „A może powinienem coś zmienić, by mimo wszystko zadbać o przestrzeń ciszy w moim życiu?”

Czy muszę czekać do wakacji?

Pracując w korporacji w rozmowach zwłaszcza w okresie wakacji słyszę hasła: „już nie mogę doczekać się urlopu” albo „szkoda, że kolejny urlop dopiero za pół roku (albo za rok)”. Przyznam, że sam czasem mam takie myśli, bo lubię czas odkrywania świata, podróży, odpoczynku. Ale z drugiej strony pojawia się refleksja „czy muszę czekać do wakacji, by doświadczyć kontaktu ze sobą” albo „czy muszę czekać do rekolekcji, by pogłębiać moją relację z Bogiem”? Odpowiedź w żadnym wypadku nie powinna być twierdząca. Wystarczy zmiana perspektywy, nastawienia i pewna reorganizacja codzienności, by móc doświadczać jednego i drugiego na co dzień. W moim życiu momentem przełomowym było dołączenie do męskiej wspólnoty Droga Odważnych, w której jednym z elementów formacji są Boże Poranki. Jest to czas codziennego spotkania o poranku ze sobą i z żywym Bogiem w Jego Słowie. Kilka tygodni temu w ramach spotkań liderskich doszliśmy do wniosku, że to jest właśnie miejsce naszego „ostrzenia piły”, zgodnie z terminologią S. Coveya. Pobudka pół godziny wcześniej niż reszta domowników, zadbanie o rozgrzewkę, spotkanie z emocjami, lektura Słowa – taki poranek sprawia, że nie wchodzę w dzień z nastawieniem „byle przetrwać do weekendu”, tylko „Boże, dziękuję Ci za kolejny dzień pełen nowych możliwości”. Jednak zaznaczę od razu – to nie jest cudowny sposób na poprawę jakości życia jak za magicznym pstryknięciem. Ale wypracowane poranne nawyki w tej formie przynoszą owoce w moim życiu i wiem jedno – warto podjąć wyzwanie i zadbać o swoją przestrzeń ciszy. Ciszy, w której w końcu mogę wejść głębiej w swoje wnętrze, a dzięki temu być gotowym na usłyszenie Bożego natchnienia. A Ty dbasz już o to, by mieć przestrzeń ciszy w swoim życiu? A jeśli jeszcze nie to może najbliższy urlop będzie okazją do wdrożenia zmiany, która pomoże o nią zawalczyć?

Artykuły o podobnej tematyce

A wy za kogo Mnie uważacie?

Jezus – wzór odkrywania i kształtowania tożsamości. Jak pamiętamy z ewangelii – Jezus po raz pierwszy swoją tożsamość odkrywa i ujawnia mając 12 lat, kiedy zwraca się do Maryi i Józefa słowami: „Dlaczego mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?”. Możemy przypuszczać, że poczucie tożsamości u Jezusa było oparte na relacji z Ojcem, a do tego tak silne, że działał nie pytając innych ludzi o to, jak Go odbierają. Dopiero po licznych uzdrowieniach, cudach, rozmnożeniu chleba, nauczaniu, zadaje swoim uczniom pytanie, za kogo uważają Go ludzie.

“Myślałem, że mam farta a to był różaniec mojej mamy!”

Moja przygoda z różańcem zaczęła się od mojej mamy. Nie mogę powiedzieć, że nauczyła mnie tej modlitwy – w domu nie modliliśmy się wspólnie – ale, że jest dla mnie jej wzorem. Mam trójkę rodzeństwa i często widziałem, jak przy wielu ważnych wydarzeniach mama odmawiała za nas różaniec. Wtedy nie przywiązywałem do tego wagi i dopiero po czasie zobaczyłem jego wartość i skuteczność.

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nadchodzące wydarzenia