“Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”

Jak rozumieć tę pokrętną logikę i odwróconą kolejność? Mam być ostatni, żeby być pierwszym? Żeby przewodzić, mam zacząć służyć innym? Gdzie tu jest sens?

Skrajności nigdy nie są dobre

Na pierwszy rzut oka sprawa wydawała mi się prosta – skoro mam być sługą wszystkich, to będę służył: w domu, we wspólnocie, w pracy, rano, wieczorem i w nocy. W końcu tak trzeba! Skoro mam być ostatni, to będę! Taki był mój sposób działania przez długi czas. Niestety nie zauważyłem, że przez takie myślenie wpadłem w skrajność, a to nigdy nie jest dobre. Notorycznie zarywane noce, zaniedbane zdrowie, odłożona na bok formacja, częste zmęczenie i frustracja – to wszystko powodowało, że w mojej służbie było coraz więcej poczucia obowiązku, a coraz mniej relacji. To był ślepy zaułek, z którego musiałem się wyrwać.

Równowaga w miłości

Służba, której od kilku lat uczę się od Jezusa nie może być bezmyślnym spalaniem się dla wszystkich wokół. Ona powinna być zakorzeniona w realizacji przykazania miłości bliźniego. Tylko, że ja przez długi czas działałem tak, jakbym nie pamiętał jak to przykazanie brzmi w całości. „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” Druga część tego zdania była zawsze dla mnie dużym wyzwaniem. No bo jak to, z jednej strony mam być ostatni, ale jednak mam kochać samego siebie? Dopiero podczas jednej z konferencji w naszej wspólnocie, bardzo wyraźnie usłyszałem, jak ważna jest ta równowaga pomiędzy miłością innych i samego siebie, ponieważ nie jestem w stanie w pełni kochać innych, jeśli samego siebie zaniedbuję. A to był dopiero początek zmian…

Zacznij od odpoczynku

Jedną z największych rewolucji w moim myśleniu o służbie było odkrycie, że muszę zadbać o czas na odpoczynek. Tylko nie w takiej formie jak praktykowałem go przez lata – jako nagrodę za dobrze wykonane zadanie. Odpoczywać powinienem wcześniej, żeby lepiej przygotować się do służby. Brzmi dziwnie? Dla mnie tak to właśnie na początku brzmiało. Dopiero kiedy spojrzałem na służbę i odpoczynek z perspektywy przykazania miłości wszystko zaczęło układać mi się w głowie. Zrozumiałem też jaki jest sens tego zdania, które dzisiaj Jezus mówi do apostołów. Jeśli zamiast walki o bycie pierwszym, chcę służyć tak jak On, muszę zadbać o siebie, o swoją relację z Bogiem, o swój rozwój i swoje ciało. Bez tego moja służba prędzej czy później znów stanie się jedynie źródłem frustracji i przestanie przynosić owoce.

Artykuły o podobnej tematyce

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nadchodzące wydarzenia