“Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”

„Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie” – to słowa papieża Franciszka z Światowych Dni Młodzieży, które słyszałem osobiście na krakowskich Błoniach w 2016 roku. Jednak moje życie przez kolejne kilka lat wyglądało w dużej mierze właśnie tak, jakbym nie słyszał dalszej części kazania – o konieczności ruszenia się z tej kanapy, podjęcia wędrówki przez życie – dosłownie i w przenośni. Egzystowałem tak, jakby wystarczała mi „Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc”, znowu przytaczając słowa papieża. Patrząc wstecz widzę, że dopiero pandemia – okres, gdy wszystko zostało zamknięte, kiedy utraciłem wiele możliwości, z których wcześniej nie korzystałem, skłoniła mnie do rozpoczęcia zmian. Dzisiaj Jezus w ewangelii wzywa dokładnie do tego samego – zostaw za sobą wygodne życie i wyrusz w drogę.  

„Ale idźcie…” 

Słowo „ale” kojarzy mi się z wymówkami, kiedy mam coś zrobić – „ale przecież jeszcze mam dużo czasu”, „ale najpierw muszę zrobić coś innego”, „ale jestem zmęczony” itd. Wielokrotnie to „ale” dźwięczało mi w głowie jako synonim mojego lenistwa. Jednak „ale” wypowiedziane dziś przez Jezusa ma zupełnie inny wydźwięk, symbolizuje jakieś odwrócenie dotychczasowego schematu. Zachęca, by zmienić kolejność i powiedzieć „mam dużo czasu, ale…”, „muszę zrobić coś innego, ale…”, „jestem zmęczony, ale…”. I po tym “ale” słyszę wezwanie „idźcie”, co budzi we mnie tęsknotę za wędrówką, za odkrywaniem, za przygodą. Jezus zaprasza mnie do drogi, do podjęcia wysiłku w odkrywaniu tego, co przede mną. Moim życiowym zadaniem nie jest przetrwać w miejscu, w którym jestem, ale właśnie iść za Nim, nawet jeśli nie zawsze wiem, dokąd. Wiem za to, jak mam być wyposażony na tą drogę.  

„…obuci w sandały…” 

Wielokrotnie przed podjęciem jakiejś decyzji zastanawiam się długo, chcąc wziąć pod uwagę wszystkie czynniki, rozważając po kilka razy czy na pewno będzie właściwa. Podobnie jest przy pakowaniu na wakacje – wielokrotne sprawdzanie, czy wszystko przygotowałem, czy włożyłem do walizki, czy rzeczy z listy trafiły do bagażu, a może czegoś brakuje na mojej liście? Bywa to niesamowicie męczące i obciążające psychicznie, więc co mogę zrobić? Ostatnio usłyszałem sugestię „W takim razie podejmuj decyzje w minutę, a potem najwyżej zmierzysz się z konsekwencjami”. Uświadamiam sobie, że podobną receptę ma dla mnie Jezus – wyruszając w drogę pamiętaj tylko o butach. Dla mnie jest to sygnał, żeby czasem odpuścić, przestać się zamartwiać, czy będę w pełni przygotowany, a raczej skupić na tym, by zadbać o to co niezbędne, co najważniejsze. W takim codziennym funkcjonowaniu najczęściej dla mnie niezbędne są klucze, portfel i telefon. Ale w szerszym, bardziej życiowym ujęciu najważniejsze okazują się relacje.  

„…i nie wdziewajcie dwóch sukien”

Bo dla mnie właśnie dbanie o relacje jest tym, co kryje się pod ostatnim hasłem „i nie wdziewajcie dwóch sukien”. Nie jest to może oczywiste wyjaśnienie, ale spróbuję się wytłumaczyć. Brak dodatkowego zabezpieczenia niejako wymusza zgodę na to, że będę zdany na innych ludzi, że będę potrzebował ich pomocy i wsparcia. Z jednej strony może to przerażać, ale z drugiej motywuje, by uczyć się budowania relacji – od tych najbliższych, rodzinnych, po przyjmowanie życzliwej postawy nawet w stosunku do obcych spotykanych na drodze. Jednak opierając się tylko na ludzkiej pomocy i życzliwości też możemy nie dotrzeć do celu. Dlatego sednem rezygnacji z zabezpieczeń pozostaje relacja z Bogiem. To Jemu powinienem zaufać, że mnie prowadzi na mojej życiowej ścieżce w taki sposób, że nie potrzebuję zamartwiać się na przyszłość i zabezpieczać na każdą możliwą trudność. Nie jest łatwo zmienić utarte przez wiele lat schematy myślenia i działania, dlatego wiem, że każdego dnia potrzebuję podejmować decyzję, że buduję tą relację z Bogiem – przez eucharystię, adorację, osobistą modlitwę.  

A jakie myśli Tobie przychodzą do głowy, kiedy słyszysz, że masz wyruszyć w drogę z Jezusem?

Artykuły o podobnej tematyce

Prorok we własnym domu

Tydzień po tygodniu wierni słuchają historii Jezusa, ale jak często zatrzymują się, aby naprawdę rozważyć, co przeszedł? Odrzucenie, któremu uległ w Nazarecie, to tylko jeden przykład wielu trudności, jakie napotkał na swojej drodze. Jednakże, przez wszystko to, pozostał oddany swojej misji. To potężna lekcja dla nas wszystkich. W naszym życiu spotkamy się z odrzuceniem i porażkami, ale to, jak na nie reagujemy, określa kim jesteśmy. Aby naprawdę zrozumieć siłę i determinację Jezusa oraz zastosować tę samą siłę w naszym własnym życiu, musimy pójść dalej.

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nadchodzące wydarzenia