Dwojga Ekspertów

Zaloguj się, aby mieć dostęp. Zaloguj się

ARTYKUŁ jest częścią kursu o Darach Ducha Świętego:

Poniższe uwagi nie są kołem ratunkowym, które wujek Dobra Rada rzuca człowiekowi pogrążonemu w rozpaczy. Nie są też abstrakcyjną teorią, w jaki sposób budować mistyczną twierdzę na wyspie bezludnej. To krótki “po-radnik” dla tych, którzy chcą słuchać.

Duchu Święty, Duchu rady, przyjdź!

W adhortacji papieża Franciszka “Gaudete et exsultate” (O powołaniu do świętości w świecie współczesnym), w pierwszym punkcie ostatniego, piątego, rozdziału czytamy: „Życie chrześcijańskie jest ciągłą walką. Potrzebna jest siła i odwaga, aby oprzeć się pokusom diabła i głosić Ewangelię. Ta walka jest bardzo piękna, ponieważ pozwala nam świętować za każdym razem, gdy Pan zwycięża w naszym życiu” (GE, 158). 

Oczywiście papież pisze o walce duchowej, więc wypada wezwać na pomoc Tego, kto ma moc odnowić w nas swoje Imię i dać nam ducha niezwyciężonego. Ekspertem w tej dziedzinie, w codziennej wiktorii nad złem i głupotą, jest Duch Święty! Jedynym autorytetem w zwyciężaniu swojej pychy i egoizmu, aby stać się prawdziwie nowym człowiekiem, jest Duch Jezusa zmartwychwstałego. Otrzymujesz go, drogi bracie, poprzez podjęcie dość prostych działań – wystarczy, byś w swoich codziennych sprawunkach stał się świadkiem Jezusa, świadkiem Jego miłości, a w nagrodę napełni cię Jego Duch.

Oto oni: pięcioletnia dziewczynka z kieleckiej katedry i sześćdziesięcioletni ksiądz, prowadzący rekolekcje dla kapłanów. Udzielą nam porad, to znaczy ognia, który Duch mądrości i rady zapala w naszej duszy.

Zanim przystąpisz do słuchania, westchnij głęboko: “Marana Tha! Przyjdź, Panie Jezu! Przyjdź, Duchu Święty, i udziel mi swej mocy. Żebym nie był słabeuszem, ale stał się świadkiem i sługą miłości mocniejszej od śmierci.” 

Jezu, ufam… bo jestem ojcem

Czego prawdziwy mężczyzna może nauczyć się od pięcioletniej dziewczynki? To oczywiste, to przecież dla niej staje się prawdziwym mężczyzną i rozumie, czym jest miłość i służba. Jako mąż i ojciec zaczyna inaczej patrzeć na życie. Piszę o konkretnej pięciolatce, która w Niedzielę Miłosierdzia Bożego podczas Mszy Świętej w kieleckiej katedrze raz po raz podchodziła do wielkiej ikony “JEZU, UFAM TOBIE” i klękała, czyniąc znak krzyża, aby przez jedną minutkę trwać na adoracji. Nie wiem, o czym to dziecko myślało, jakie modlitwy snuło w swym sercu, ale… dla nas, dorosłych, stała się objawieniem miłości Ojca, Boga Ojca. Dziecko, które jeszcze nie przyjęło sakramentu bierzmowania, nie przystąpiło do Pierwszej Komunii Świętej, a jedynie otrzymało chrzest – jest w 100% napełnione Duchem Świętym i zawstydza dorosłych, którzy – tak im się zdaje w naiwnej pobożności – myślą, że skompletowali wszystkie dary Ducha: od mądrości do bojaźni Bożej. Jednego im tylko brakuje – nie mają w sobie łaski pokory. Dlatego rada pięcioletniej mistyczki brzmi: czyste i niewinne, pełne prostoty serca otwierają niebo. Albo inaczej: pozwalają oddychać spokojnie, bo – skoro powtarzam “Jezu, ufam Tobie” – już nie muszę żyć w niespokojnym lęku. 

Myślę, że współczesna katastrofa antropologiczna swoje przyczyny posiada w tym właśnie „braku”. Bóg błogosławi poprzez dzieci, to one są znakiem Bożego błogosławieństwa, więc skoro zachodni świat odwrócił się od dziecka, chce życia bez dzieci i bez rodziny, stąd wszystkie nasze sprawy dokonują się bez błogosławieństwa Stwórcy. Nasz gatunek zmienia się w przeklęte plemię, egzystujące z nienawiścią w przeklętym świecie. Powrócić do czystego i niewinnego serca dziecka – to nowe życie, odrodzenie przez łaskę w Chrystusie, to życie człowieka duchowego. 

Nie żyjmy w pozorach

Prawdziwy mężczyzna nie jest cwaniakiem, który udaje niezależność i nie chce słuchać tych, którzy są blisko. Nie udaje, że wszystko wie najlepiej i zawsze musi mieć rację. Dlatego dobry spowiednik, kierownik duchowy i kapłan to właściwa droga rozwoju naszej duchowości. Przypominam o tym, bo spowiedź i nawrócenie to nie tylko zadanie na Wielki Post. 

Na jednych z rekolekcji kapłańskich usłyszałem znakomitą anegdotę o schizofrenii duchowej współczesnego człowieka. 

Otóż towarzysze w Związku Sowieckim postanowili zatrudnić nową księgową. Żeby w kwestii rubla była jasność! Ogłoszono casting, po czym kandydatki poddano surowemu egzaminowi: Ile to jest 2 + 2? 

Pierwsza bez wahania odpowiada: “Cztery!” 

Ależ skrupulantka, taka dokładna księgowa nie jest nam potrzebna. 

Druga odpowiada z uśmiechem: 

2 + 2…? A ile powinno być, jakiej odpowiedzi sobie życzycie? 

Ta znowu zbył układna! Nie wolno tak otwarcie manipulować rachunkami. 

Wreszcie pojawia się trzecia: 

2 + 2 to jest 54 odpowiada stanowczo. 

Zdumieni towarzysze proszą o wyjaśnienie wyniku dodawania. 

To bardzo proste odpowiada kandydatka na księgową. 25 dla ciebie, 25 dla mnie, a cztery musimy wpisać do ksiąg! 

Anegdota domaga się objaśnienia! Często sprowadzamy wiarę do zgodności w księgach: wszystkie modlitwy odmówione, niedzielna msza zaliczona, w pracy terminy dotrzymane. Czyli mam prawo wpisać sobie „cztery” w rubrykach czystego sumienia. A co z jedną i drugą “dwudziestkąpiątką”? Otóż Pan Bóg daje nam moc swojego Ducha, ponieważ wzywa każdego z nas do wielkich rzeczy. Nasze możliwości to właśnie owa pierwsza “dwudziestkapiątka”! Pracuj nad swoją osobowością, abyś stał się tym, kogo pragnie widzieć Bóg – wspaniałym, niesamowitym, genialnym mężczyzną. Ale to nie wystarczy, bowiem nawet najstaranniejsza troska o własny rozwój duchowy nic nie znaczy, jeśli owa wspaniałość i genialność nie służy innym, czyli jeżeli nie stajesz się kimś, kto nieustannie buduje szczęście swojej rodziny, swojej parafii, swojej ojczyzny. Ta służba bliźnim to owa druga “dwudziestkapiątka”! Bez tej drugiej “dwudziestkipiątki” pierwsza się wyzeruje – i zostaniesz małym egoistą, który mniema, że jest święty, a tak naprawdę jest tylko żałosnym obłudnikiem.


Ks. Stefan Radziszewski

Autor jest doktorem nauk humanistycznych (filologia polska) oraz teologii (homiletyka), wykładowcą w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach, pisarzem, publicystą.

Artykuły o podobnej tematyce

Wszyscy święci balują w niebie…

Wszyscy święci balują w niebie
Złoty sypie się kurz
A ja włóczę się znów bez ciebie
I do piekła mam tuż
(Refren znanej piosenki Budki Suflera autorstwa Romuald Ryszard LIpki i Andrzeja Mogielnickiego)

Bohater piosenki przeżywa trudną sytuację wynikającą ze straty. Zestawia bal świętych z własnym życiem, które zmierza w odwrotnym kierunku: „A ja włóczę się znów bez ciebie i do piekła mam tuż”. Strata kogoś bliskiego to dla nas zawsze trudne doświadczenie, ale to od nas zależy czy to doświadczenie przybliży nas do Nieba, czy pociągnie w dół.

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nadchodzące wydarzenia