Podsumowanie postne – co Ci dały wyrzeczenia?
Wielki Post mija. Czy podjąłeś jakieś wyrzeczenia? Jaki był ich cel?
Wielki Post po raz kolejny przeminął jakoś szybko – za szybko nawet. Za szybko, ponieważ tyle rzeczy jeszcze miałem ogarnąć i tyle wysiłku wsadzić w podejmowanie stosownych wyrzeczeń, a tu czas się skończył. Szkoda, a może nawet i dobrze? W każdym razie pozostało we mnie jakieś poczucie niezrealizowania, zaniedbania czy nawet mało rygorystycznego podejścia do czterdziestodniowej pokuty.
Czy Twój cel był słuszny?
To będzie kilka strzałów: krótko, na temat, czasami w cel, czasami totalne pudło. Przeczytaj i zobacz, co trafia w ciebie.
Zastanawiam się, jak Ty się czujesz podsumowując swój własny Wielki Post. Co się w Tobie dzieje, gdy oceniasz ten czas pokuty? W jakim stopniu Twoje cele zostały osiągnięte? Zatrzymaj się chwilę i spróbuj odpowiedzieć sobie na powyższe pytania.
Grzechy, jak każdy, masz. Stałe? Powtarzające się? Nałogowe? Ciężkie? To może Wielki Post jest po to, żeby z nimi walczyć? Aby osiągnąć zwycięstwo w walce ze złem. Udało Ci się? A może poniosłeś kolejną porażkę. Jak się z tym czujesz? Masz ochotę na kolejną walkę ze swoim grzechem? A może już się poddałeś w tej nierównej batalii? Czy Twoim celem postu była walka z grzechem?
Celem Wielkiego Postu jest przygotowanie się na zmartwychwstanie rozumiane jako Twoje spotkanie z Bogiem Ojcem na końcu czasów, w momencie Twojego zmartwychwstania. Miałeś taki cel? Wiedziałeś o takim celu? Czy wysiłki, które poczyniłeś, przybliżyły Cię do tego spotkania? A może Twoja pokuta poprowadziła Cię w innym kierunku. W jakim i co Ci to dało? Pomyśl chwilę. Warto.
Nie ma handlu
A może potraktowałeś wyrzeczenia wielkopostne jako formułę biznesową: coś za coś. Jest to szczególnie popularne wśród nas jako zasługiwanie sobie na miłość Boga – “podejmę stosowne czyny pokutne, aby Bóg obdarzył mnie swoją uwagą, aby zechciał zainterweniować w moim życiu”. Miałeś tak? Brzęczało to trochę gdzieś w Twoim sercu? A może masz tak stale. Czy wiesz, skąd taki schemat wziął się w Twoim życiu? To ważne pytania, bo takie podejście ukazuje zafałszowany obraz Boga Ojca. Przypatrz się swojej relacji z Bogiem Ojcem – czy czasem nie ma tam układu biznesowego.
Nie wiem czy wiesz, ale dar zbawienia jest darmowy i nie trzeba na niego zasługiwać. Zbawienie jest Ci ofiarowane za darmo – tylko dlatego, że jesteś. Pomyśl o swoim zbawieniu jako o darze, który już ofiarował Ci Dobry Ojciec. Zachwyć się tym darem, który już otrzymałeś. Uraduj się tym, że Bóg pragnie, abyś był zbawiony. Jak się czujesz z takim podejściem? Może jesteś zaniepokojony, bo jakoś trochę to dziwne. A może trudno się tym uradować, bo bardziej patrzysz na swoje słabości i grzechy niż na dar zbawienia.
Żyć w obfitości
To po co w takim razie pokuta, asceza, wyrzeczenie? Po co posty, wstrzemięźliwości? Jak myślisz? Masz jakiś pomysł? Masz chęć na zmianę myślenia (nawrócenie) w tej przestrzeni? A może wolisz podążać swoimi utartymi szlakami postnymi.
Asceza, pokuta i tym podobne praktyki są bardzo potrzebne Tobie i mnie, bo są pomocą, aby w pełni korzystać z daru zbawienia. One są nieodzowne, aby zmartwychwstać. Dzięki nim możemy na ziemi żyć w pełni szczęścia, żyć pełnią życia. Nie zadziwia Cię to? Mieści się to w Twoim myśleniu? Zatrzymaj się i pomyśl, czy Twoje formy pokuty zaowocowały radością, szczęściem i pokojem. Jeżeli tak, to idziesz dobrą drogą. Jeżeli nie, to możliwe, że warto coś zmieniać.
Koniec strzelania. Owocnego rozmyślania i zmieniania myślenia. Warto być człowiekiem szczęśliwym w tym życiu i w tym kolejnym. Amen.
We mnie podstawowa myśl, to że jeśli nie zadbam o swoją Relację przez cały rok, to i największa pokuta podczas Wielkiego Postu nic nie da. Słowo wzywa do miłości bliźniego każdego dnia.
Wielki Post to czas, w którym mamy możliwość spojrzenia z perspektywy Boga, wtedy zmienia się horyzont z tego ludzkiego i doczesnego na ten Boży i nieskończony, wieczny. Perspektywa bez Boga jest ograniczona do tego, co tu i teraz, do tego, co po ludzku można nazwać szczęściem ziemskim, które w perspektywie wieczności jest niczym. Zdaję sobie sprawę, że coraz ciężej jest się zatrzymać w tym pędzie współczesnego świata, jednak Bóg stale nas zaprasza do budowania relacji z Nim, oczekuje naszego zaangażowania i współpracy, ponieważ ta relacja musi być relacją partnerską.
Ja nie siliłem się ogólnie na wielkie wyrzeczenia. Bardziej na zasadzie – robić więcej! Częstsze rozważanie i dzielenie się Słowem Bożym z najbliższymi 🙂 To wymagało ode mnie czasu, czasu, który zwykle poświęcałem na mniej ważne, lub podrzędne sprawy, więc w jakiś sposób pomagało trochę wyrzekania się tych mniej istotnych czynności/aktywności.